Share This Post

Zapowiedź

World of Tanks (X360) – Wrażenia z bety

World of Tanks (X360) – Wrażenia z bety

Muszę przyznać, że nie wiedziałem, w jaki sposób podejść do tej produkcji. Z jednej strony chciałem na nią spojrzeć jak na osobną, niezależną grę. Z drugiej zaś trudno było nie wspomnieć o różnicach i podobieństwach do wersji PC. Starałem się więc znaleźć złoty środek. Zaniechałem używania technicznych i specjalistycznych nazw tak, aby czytelnicy nieobeznani z serią nie czuli się pokrzywdzeni.

W to mi graj

Rozgrywka w World of Tanks jest z założenia bardzo prosta. Zasiadamy za sterami czołgu i przenosimy się na wirtualne pole bitwy. Naszym celem jest zdobycie wrogiej lub neutralnej bazy, chociaż mecz możemy wygrać również poprzez wyeliminowanie wszystkich obecnych oponentów.

Tych niestety nie uświadczyłem dużo. Podczas zamkniętej bety, w której miałem przyjemność uczestniczyć, z powodu małej liczby graczy zdarzały się walki jeden na jeden. Rzadko można było w ogóle dostrzec przeciwnika, nie mówiąc już o jego pokonaniu. Mecze te polegały więc na jak najszybszym dotarciu do wrogiej bazy i liczeniu na to, że nieprzyjaciel nie zajmie wcześniej naszej. Takie sytuacje zdarzały się jednak głównie na niższych poziomach i muszę przyznać, że były dosyć ciekawym doświadczeniem. Nigdy wcześniej nie miałem okazji brać udziału w „wyścigu czołgów”.

Screen z World of Tanks

Problem przestał istnieć po odblokowaniu maszyn wyższego stopnia. Przy kilkunastu graczach w jednej drużynie walki stały się dużo bardziej dynamiczne i ciekawe. Widać było, że mam do czynienia nie z laikami, a z w miarę doświadczonymi graczami. Często wzajemnie komentowali swoje zagrania, ustalali taktykę i rzucali mięsem w przypadku niepowodzenia. Komunikacja głosowa bardzo przydaje się w tego typu starciach, więc dobrze, że jej nie zabrakło.

Zabrakło za to wielu, znanych z wersji PC, czołgów. Nadal jest ich jednak ponad sto, zatem na brak wyboru narzekać nie mogłem, jednak fani chińskich czy francuskich maszyn poczują się zawiedzeni. Na chwilę obecną do dyspozycji mamy dwie, nieco okrojone nacje – niemiecką i amerykańską. Zdziwił mnie natomiast fakt, że zmieniono statystyki, a nawet klasy niektórych czołgów.

Inaczej wygląda również badanie i ulepszanie poszczególnych maszyn. Zamiast osobnych przedmiotów, takich jak nowy silnik czy lepsze działo, kupujemy gotowe zestawy. Jest szybciej, wygodniej, chociaż dla niektórych pewnie mniej profesjonalnie.

Miodna gra

Przeniesienie komputerowego sterowania na konsolę było zapewne nie lada wyzwaniem. Wszystkie przyciski oraz funkcje myszy wpasowano jednak idealnie w xboksowego pada. Konsolowi weterani nie będą mieli żadnego problemu w nawigowaniu czołgiem, a nowicjuszom powinien wystarczyć samouczek, zapoznający ich z ułożeniem przycisków. Całość jest naprawdę bardzo intuicyjna.

Ekran ładowania w World of Tanks

Zastąpienie klawiatury i myszki jednym tylko urządzeniem może świadczyć niejako o uproszczeniu rozrywki. World of Tanks na Xboksa jest dużo bardziej arcade’owe, lecz przez to też bardziej dynamiczne. W tej łatwiejszej do przyswojenia formie prawdopodobnie trafi do sporej liczby osób, a dla graczy pecetowych może to być po prostu miła odskocznia. Tym bardziej, że obie wersje posiadają osobne serwery i konta użytkowników.

O innym podejściu do graczy konsolowych świadczą również ekrany ładowania. Zamiast nudnego logo czy kręcącej się ikonki, zastosowano plansze z poradami dla początkujących. Przypominają one o sterowaniu, wyjaśniają interfejs, a nawet pomagają obrać właściwą taktykę w walce. Dodatkowo widać na nich mapę, na której terenie toczyć się będzie bitwa. Szybki rzut oka na możliwe do obrania trasy? Jasne, czemu nie!

World of Tanks na Xboksa jest całkowicie darmowe. Nie liczę oczywiście abonamentu Xbox Live Gold, który i tak należy opłacić, chcąc pograć online w jakąkolwiek grę na konsoli Microsoftu, oraz mikropłatności. Tutaj, podobnie jak w wersji PC, zakupić możemy odrobinę złota i wykupić specjalne konto premium dodające nam nieco więcej doświadczenia po każdej walce.

Wygląd to nie wszystko

Graficznie gra prezentuje się średnio. Trudno się temu dziwić, Xbox 360 nie jest konsolą pierwszej świeżości. Wydaje się jednak, że dla twórców World of Tanks oprawa wizualna nie była najważniejszym aspektem. Słabsze jakościowo elementy widoczne są w zasadzie tylko w menu wyboru czołgu, gdy możemy przybliżać i z każdej strony oglądać potężne maszyny. W ferworze walki tekstury schodzą na dalszy plan. Gra jest tak dynamiczna, że cały czas musimy mieć oczy dookoła głowy i zwyczajnie nie ma czasu na podziwianie efektów. A nie zabrakło nawet tych najmniejszych, pokroju łamiących się drzew czy chlapiącej wody. Przeniesienie takich szczegółów do wersji konsolowej jest naprawdę godne uwagi. Warto również dodać, że gra została w pełni zlokalizowana. Z głośników płyną znane z wersji PC polskie komendy, a napisy w menu czytamy w rodzimym języku.

Screen z World of Tanks

Sam interfejs gry został nieco zmieniony. Wszystko jest większe, bardziej czytelne i zajmuje więcej miejsca na ekranie. Nawet statystyki czołgów zastąpione zostały kolorowymi paskami, co dla osób nielubiących porównywać cyferek będzie zapewne sporym plusem. Wszystkie szczegółowe dane można jednak nadal podejrzeć we właściwościach maszyny.

Te zabiegi wizualne są w pełni zrozumiałe, ponieważ World of Tanks na konsolę Xbox 360 przeznaczone jest głównie dla „kanapowych” graczy, siedzących w dosyć sporej odległości od telewizora. Dzięki zastosowanym sztuczkom nie ma żadnego problemu w nawigowaniu po menu.

Grze nie brakuje kilku drobnych błędów. Cierpi również na brak graczy, chociaż teraz, w otwartej becie, powinno się to zmienić. Mam świadomość, że nie jest to finalna wersja tej produkcji, ale już teraz jestem do niej przekonany. To naprawdę komfortowe, gdy można rozsiąść się wygodnie z padem w ręku i czerpać radość z rozgrywki tak podobnej do tej znanej z komputerów. Osoby, które nie miały wcześniej styczności z wirtualnymi czołgami, powinny to jak najszybciej nadrobić i dać szansę tej grze. Do boju!

Na następnej stronie prezentujemy galerię porównawczą dwóch wersji gry World of Tanks – na Xboksa 360 oraz PC.

Dorian Loewe. Wychował się na konsolach. Gry mają dla niego wartość kolekcjonerską i traktuje je jako hobby. Za dnia Game Designer w The Farm 51, w nocy zaś szkaradą.