Spoglądając na harmonogram wydarzenia odniosłem wrażenie, że GAME ZONE KRK, odbywający się 7 i 8 grudnia 2013, zaoferuje dużo więcej niż poczciwe PGA. Fakt, impreza była mniejsza i młodsza, bo to dopiero pierwsza edycja, ale plan został skonstruowany tak, aby zaspokoić całą, dosyć sporą publikę.
Pierwsze, co rzucało się w oczy zaraz po przekroczeniu progu hotelu Forum, to efekty wizualne. Wszelkie stoiska, sceny i ekrany były na naprawdę wysokim poziomie, a zaplecze technologiczne wydarzenia robiło duże wrażenie. Przemieszczając się po terenie imprezy można było znaleźć kramiki ze sprzętem i growymi gadżetami, turnieje i punkty z wyżywieniem, ale główną atrakcją okazała się sala konferencyjna. Co chwilę odbywały się w niej prelekcje, wykłady i przeróżne spotkania, więc cała reszta istniała jedynie gdzieś w tle.
Atrakcją przyciągającą największą liczbę młodych osób była możliwość spotkania się z YouTuberami, czyli mniej lub bardziej znanymi osobistościami z internetu. Wzięli oni udział w kilku panelach, na których odpowiedzieli na pytania zadawane nie tylko przez prowadzącego, ale przede wszystkim przez swoich widzów. Dla fanów ważniejsze okazały się jednak autografy i zdjęcia z idolami, więc po prelekcjach oblegali ich przez długie godziny.
Uczestnicy zapełniali salę konferencyjną, ale warunki panujące na GAME ZONE KRK były o niebo lepsze od tych na Pyrkonie. Tam, do dyspozycji oddana została jedynie mała, ciasna i duszna salka. Tutaj temperatura była odpowiednia, większość osób znalazła miejsca siedzące i z tego co widziałem raczej nikomu nie stała się krzywda. Za taką organizację należą się brawa dla osób za nią odpowiedzialnych.
Publiczność dopisała również podczas bardziej naukowych wykładów, gdzie można było dowiedzieć się jak zacząć tworzyć gry i modelować wirtualny świat. Nieco luźniejszą formę przyjęła prelekcja o najdziwniejszych tytułach w historii, wśród których znalazł się między innymi Symulator Demolki, znany fanom Symulawtorków. A jeśli do kogoś zupełnie nie przemawiały wykłady, nic nie stało na przeszkodzie, aby usiadł wygodnie i obejrzał film. Na GAME ZONE KRK pojawiły się bowiem projekcje ekranizacji gier, których tytuły od początku były owiane tajemnicą. Ja załapałem się jedynie na pokaz Prince of Persia, ale wyświetlany był też na przykład Tomb Raider.
No właśnie, Tomb Raider. Zaskoczyła mnie informacja płynąca z głośników mówiąca o tym, że na podstawie filmu powstała seria gier. Lektor prawdopodobnie się przejęzyczył, ale takie potknięcia merytoryczne się niestety zdarzały i przeszkadzały. Nie zabrakło też problemów z dźwiękiem – w niektórych prezentacjach w ogóle nie istniał, czasem też zagłuszany był odgłosami z innych pomieszczeń.
Dwudniowy wstęp na imprezę kosztował 15 złotych i myślę, że dla wielu osób było to najlepiej wydane w grudniu kieszonkowe. Świadczyć mogły o tym kolejki ustawiające się do wejścia już pierwszego dnia. Początkowo ciężko było się w ogóle przedrzeć, ale w środku o dziwo tłok nie był aż tak odczuwalny. Organizatorzy mówią o 2000 uczestników, ale w przypadku takich wydarzeń znaczenie ma nie tylko liczba uczestników, ale również powierzchnia, na której się znajdują. Tutaj zagrało to idealnie.
Po raz kolejny przekonałem się, że warto dawać szansę małym i nieznanym imprezom. Organizatorzy muszą wprawdzie nauczyć się jeszcze kilku rzeczy, ale mam nadzieję, że wyciągną wnioski z tegorocznej edycji i następny GAME ZONE KRK będzie jeszcze lepszy. Pytanie brzmi, czy to rzeczywiście „największa impreza dla graczy na południu Polski”? Cóż, tego nie wiem. Dla mnie jednak na pewno najciekawsza.
Zapraszam jeszcze do obejrzenia mini galerii znajdującej się poniżej:
[minigaleria id=”54″]