Uważana za najbardziej niedocenianą konsolę Nintendo (choć kto wie czy wkrótce nie będziemy mówić tego samego o Wii U), GameCube był fantastycznym kawałkiem technologii. Imponujące parametry, niska cena i solidna biblioteka gier przyćmione zostały przez PlayStation 2 Sony oraz wewnętrzną nieporadność Nintendo.
Próba analizy niepowodzenia GameCube’a to jednak temat zbyt rozległy i wielowątkowy dla filmu, który miał być tylko prostym podsumowaniem drogi „Kostki” na rynek. Dlatego też być może, do wielu pominiętych czy uproszczonych tu wątków powrócimy jeszcze w przyszłości.
Długa lista źródeł i dodatkowych linków znajduje się w bezpośrednim opisie materiału na Youtube.
Tadeusz Krus
uważam że do tej pory tak ludzie patrzą na Nintendo jak coś dla dzieci a ps dla dorosłych
Kajt
I od razu chcę dowiedzieć się więcej i czekam na kolejny materiał 😀
MartiusR
Cztery porty na kontrolery z przodu? „Autorski” format płytki o pojemności gigabajta „z hakiem”? Hmm, zupełnie jak u Dreamcasta, co za zaskakujący zbieg okoliczności 🙂
Swoją drogą – śmiać mi się chciało, gdy usłyszałem ten przytoczony fragment wywiadu, w którym Yamauchi krytykuje Microsoft. Przyganiał kocioł garnkowi… (ale pewno amerykańscy czytelnicy i tak to „łyknęli”, zadziwia mnie, jak bezkrytyczni są recenzenci/gracze w USA wobec produktów Nintendo (abstrahując od wyników sprzedaży).
Dark_Archon
Troszkę nie fair porównywanie, Nintendo 64 też miał 4 porty na pady, lata przed Segą, a Dreamcast nie korzysta z mini-DVD. Nie rozumiem też fragmentu o Microsofcie. Nintendo ma sporo za uszami, jasne, ale do dziś trzyma się idei tworzenia „zabawnych gier” i wierząc w pomysł, a nie w pieniądz jako sposób na stworzenie interesującego doświadczenia.
Bycie „bezkrytycznym” to jedno, ale takie ekstrapolowanie jest równie szkodliwe. 🙂
MartiusR
Nie wiem, dlaczego monopolistyczna polityka Nintendo z okresu NESa (polegająca na wymuszaniu na producentach nietworzenia gier na inne platformy) czy słowa Shigeru Miyamoto z 1995 roku w wywiadzie z Electronic Games Magazine o DKC (gdzie, mówiąc kolokwialnie, po prostu napluł w twarz gościom z Rare, deprecjonując ich sukces oraz uznanie, jakie zdobyli u recenzentów, a poniekąd pokazał też swoje nastawienie do „głupich graczy” (dodajmy – chodziło o ludzi korzystających z konsoli Nintendo, SNESa), którzy łykną byle jaką grę jeśli tylko ma dobrą oprawę) miałaby być czymś mniej nagannym niż praktyki Microsoftu.
A „idei zabawnych gier” i „wiary w pomysł” nie kupuję, bo nie widzę różnicy między tym, co Nintendo robi z kolejnymi Marianami czy Zeldami w porównaniu do tego, co inne firmy robią ze swoimi „długoletnimi” markami – co samo w sobie może nie jest (zawsze) złe, ale przeczy jakiekolwiek „wyjątkowości” czy „superjakości” tytułów od Nintendo. Że nie wspomnę już o tym, że widzę schizofrenię mediów/graczy (gł. amerykańskich) w chwaleniu kolejnych gier z Mario i Zeldą za coś, za co nikomu nie przyjdzie do głowy pochwalić różnych gier niezależnych/tworzonych przez mniejsze studia, mimo że robią dużo rzeczy w podobny, a nieraz nawet i w lepszy sposób).
Wachu
Xboxów poszło 24 miliony, gamecube 21 milionów, czyli chyba to nie była taka klapa. Xboxa pamięta i wspomina wielu graczy , kto pamięta gamecube?