Dziś imprezujemy jak gdyby znów był 2001! W ramach „Przeglądu Skoków Narciarskich” przypominamy kultowe (?) gry, które przez sześć lat wydawane były w ramach gazetkowego cyklu „Dobra Gra” Axel Springera. To były dziwne czasy.
Człowiek Kebab - wbrew ksywce ulubione danie to pierogi. W dzieciństwie czas grania na komputerze miał limitowany do 30 min dziennie, dlatego teraz nadrabia ile może. Pasjonat cRPG i klasycznych strategii turowych. Do tego entuzjasta amator składania komputerów z niczego.
Kogel 123
A ja byłę hipsterę, bo nigdy nie uległem growej Małyszomanii. Tzn. grałem w DSJ-a 2 jak wszyscy, nawet całkiem nieźle mi szło, ale serię Skoki Narciarskie traktowałem raczej ze wzruszeniem ramion. Pograłem chwilę w edycję 2002 i 2003, ale nie były to maniakalne maratony, tylko pojedyncze zawody albo krótkie turnieje. Mimo wszystko to był kioskowy szmelc – nawet pomimo dość hucznych reklam w ówczesnych czasopismach growym, zwłaszcza był propagowany przez Komputer Świat GRY i PLAY-a, którzy mieli bodaj wspólnego partnera wydawniczego (czy coś w tym stylu).
Newfolder
Ta ostatnia gra od Metropolis była najlepsza. Ale mnie jakoś już wtedy szał na skoki narciarskie mijał. Albo w ogóle na gry sportowe tego typu – gdzie cały czas patrzeć trzeba w jakieś wskaźniki, paseczki, kółeczka itp. Pod tym względem wygrywa cały czas Deluxe Ski Jump. Trzeba samemu dojść do tego jaka pozycja skoczka jest najlepsza. Żaden wskaźnik tego nie pokazuje!