Stunt GP to niepozorna gra wyścigowa dla od 1 do 4 graczy lokalnych. Zjechana w premierę przez zachodnich recenzentów zyskała drugie życie jako popularna pozycja dołączana do magazynów o grach. Wtedy to też okazało się, że oceny to nie wszystko, a SGP jest naprawdę fajną zabawą imprezową!
tomangelo
Całkiem przyjemna gra z segmentu „Te małe gierki dołączane do czasopism”, jednak cierpiąca na dość sporo niedoróbek.
Koncept ulepszania autek nie był do końca przemyślany. Paski osiągów samochodów nierzadko nie pokrywały się z tym jak autka faktycznie jeździły, a wizualizacje poprawy tych osiągów po ulepszaniu części w trybie kariery często wprowadzały więcej zamieszania niż informacji. Dopiero przejażdżka pozwalała odczuć czym różni się np. zmiana silnika (lepsze przyspieszenie) od skrzyni biegów (zmiana przełożeń, czasem dodatkowe biegi zwiększające prędkość maksymalną), albo co faktycznie daje zmiana komputera pokładowego (kontrola staje się bardziej bezpośrednia, kontrola trakcji nie hamuje za nas). Nie mówiąc o oponach, gdzie wg. wskaźników najlepiej trzymały opony najtańsze, czy elementach takich jak podwozie czy zawieszenie, które nie pokazywały żadnych różnic w menu, a potrafiły znacznie wpływać na osiągi autek.
Same autka też miały problemy z wyważeniem. Dzikie Resory obiecują dobre osiągi na bezdrożach, w praktyce nie potrafią zbyt odskoczyć reszcie stawki na piaszczystych fragmentach, a na twardej nawierzchni zostają w tyle. Kupno kolejnych autek w trybie kariery też bywało pułapką. Dobry samochód można było kupić po kilku pierwszych rajdach, po ulepszeniu do końca z reguły wystarczał do końca, a jego wymiana na nowszy model była z reguły nieopłacalna, gdyż trzeba było kupić ulepszenia na nowo.
Wybór sponsora na początku też był słabo rozwiązany. Do wyboru było wiele firm, ale różnice ograniczały się do podmiany tekstur pojazdu i budżetu początkowego. Można byłoby wprowadzić tutaj element gdzie producenci o mniejszym budżecie oferują zniżki na części które „produkują”, albo zwyczajnie wprowadzić kilka poziomów trudności do wyboru i wybierać sponsora niezależnie.
No i jak wspomniano, główna karta przetargowa tego tytułu – akrobacje – były trochę zbyt uproszczone.
Ja
Fajna gierka – dużo wspomnień i sentymentu, choć koniec końców była dość przeciętna i nie dziwi mnie zerowy jej odbiór na świecie.