Wyścigi autkami, które basically są veri smol. Ponieważ nieustannie poszukuję godnego następcy Stunt GP/Revolta/Micro Machines i ich pochodnych, nie mogłem przejść obojętnie wobec tej produkcji. I hej, jest fajna!
Spytaj dowolnego fana Pegasusa o to jak nazywała się jego ulubiona gra wyścigowa i jest duże prawdopodobieństwo, że w odpowiedzi usłyszysz "Micro Machines". Ta wciągająca ścigałka miała wszystko czego potrzebował konsolowy gracz wczesnych lat 90. Dynamiczną i płynną rozgrywkę, świetnie prowadzące się wozy, fantastyczny tryb dwuosobowy i pamiętne trasy, prowadzące kierowców bo ogródkach, wannach, biurkach i stołach bilardowych. W czasach, gdy najważniejszą walutą gier wideo była wyobraźnia, Micro Machines stanowiło dla niej cudowną pożywkę.
Wyczekiwane przez fanów serii "Micro Machines: World Series" (PS4/PC/Xbox One) spotkało się z negatywnymi recenzjami zarówno w prasie, jak i samych graczy. Z pozoru, szczególnie oglądając gameplaye gra wygląda całkiem okej... ale mało który grający jest zadowolony z zakupu. Dlaczego? Moim zdaniem powodów tego smutnego stanu rzeczy jest kilka. Głównym? To, że ktoś nie odrobił pracy domowej i z Micro Machines ma ten tytuł ostatecznie bardzo mało wspólnego. Recenzja oparta o pudełkowy egzemplarz gry na PS4 zakupiony przez recenzenta.
W latach 90. powstał modularny kartridż pozwalający na produkcję solidnych gier w niskich cenach. Dlaczego nikt dziś o nim nie pamięta?
Pamiętacie kultową "złotą piątkę" gier na Pegasusa? Micro Machines firmy Codemasters dostępna byłą w polsce właśnie na tym kartridżu.