“World of Warplanes” wydawać się będzie podejrzanie znajome użytkownikom poprzedniej produkcji studia – czołgowego MMO “World of Tanks”. Obie gry są bowiem częścią tego samego cyklu tytułów o wojennych zmaganiach. Mylić się będą jednak ci, którzy zignorują “samoloty”, sądząc, że są one zwyczajnie kalką “czołgów”. Sposób prowadzenia rozgrywki w powietrzu różni się od wojny naziemnej pod każdym względem.
Isaac wraz z matką żyli razem, w małym domku na wzgórzu. Chłopiec spędzał czas rysując obrazki, podczas gdy jego rodzicielka oglądała chrześcijańską telewizję. Życie było proste, a oni oboje byli szczęśliwi. Sielanka, prawda? Oczywiście tylko do czasu, gdy kobieta usłyszała boski głos z nieba. Twój syn został naznaczony przez grzech, musisz go uratować! A matka zabrała mu zabawki. I spodnie. Twój syn musi zostać odcięty od zła tego świata! A matka zamknęła go w pokoju. Twój syn dalej jest zanurzony w grzechu, mimo że sumiennie wypełniłaś swe obowiązki. Teraz wymagam od Ciebie czegoś więcej. Pokaż, że twa miłość do mnie jest większa niż wszystko, co doczesne! A matka wzieła dwudziestocentymetrowy nóż i udała się do pokoju ukochanego pierworodnego.
W świecie mobilności i pogoni za technologicznym postępem ratunek ma nam przynieść tajemnicza „chmura”. Dzięki przeniesieniu informacji do internetu możemy mieć do nich dostęp natychmiastowo, z dowolnego miejsca na Ziemi, tak długo jak jesteśmy w stanie połączyć się z siecią. Jednym z pionierów technologii cloud-computing jest firma OnLive, która oferuje swoim użytkownikom usługę „grania w chmurze”. O niej samej wspominaliśmy już w zeszłym roku przy okazji oficjalnej amerykańskiej premiery. We wrześniu tego roku OnLive trafiło również do Wielkiej Brytanii i z tej okazji w nasze ręce trafił najnowszy gadżet firmy — telewizyjna mikrokonsola. Kilka słów o technologii… Zanim przejdziemy jednak do meritum, należałoby wyjaśnić na jakiej zasadzie działa ta młod...
Słowem wstępu – dziś ładujemy soczystego kopniaka branży gier budżetowych, które to swym rozmachem przyciemniają nawet niedawną kampanię wyborczą. Ani słowa o cukierkowej grafice najnowszego Battlefielda, wyczynach akrobacyjnych nieco już podstarzałego Księcia Persji, czy podbojach miłosnych Ezio. Na celownik bierzemy LIMBO. Gra duńskiego studia może zdziwić osobę, która nic wcześniej o niej nie słyszała. Przed wyruszeniem w świat została wyposażona przez swych twórców w niemal monochromatyczną grafikę, skąpliwą ilość dzwięków i kilka rozmazujących wszystko filtrów – wszystko to sprawia, że zagłębiając się w ten świat mam wrażenie, jak gdybym wypił conajmniej kilka piw. Dodajmy do tego (najprawdopodobniej) betonowe buty bohatera, powodujące tonięcie w byle kałuży i voilà! Powst...